Translate

sobota, 31 października 2015

Getto w Falenicy

31 października 1940 roku niemieccy naziści założyli, na terenie ówczesnego podwarszawskiego miasteczka Falenicy, getto dla Żydów zamieszkujących gminę Falenica Letnisko i okolice.  

Przyczyną takiej lokalizacji była liczebność miejscowej gminy żydowskiej. Wszyscy Polacy musieli się wyprowadzić ze swoich domów, jeśli te znajdowały się na terenie przeznaczonym na getto, a Żydom po skonfiskowaniu domów poza gettem dano czas na osiedlenie się na jego terenie do 1 grudnia 1940. Po tym terminie wszyscy znajdujący się poza jego obszarem byli zabijani. Na ograniczony drutem kolczastym teren prowadziły dwa wjazdy – od strony Falenicy na ulicy Handlowej (obecnie Walcownicza), a od strony Miedzeszyna na ulicy Polnej (obecnie Drozdowa). Obszar getta wyznaczały (współczesne) ulice: Lawinowa , Mszańska, Chryzantemy, Hiacyntowa, Bartoszycka oraz krótkie fragmenty Bystrzyckiej, Walcowniczej i Patriotów
Pomnik odsłonięty w 50 rocznicę likwidacji przez Niemców falenickiego getta

Zatonięcie SS Bremerhaven

31 października 1942 – 30 mil od Helu zatonął niemiecki statek SS Bremerhaven z uchodźcami z Prus Wschodnich i rannymi żołnierzami. Spośród 3270 osób na pokładzie zginęło 470
S/S Bremerhaven – pływający obóz koncentracyjny
Był to statek handlowy.Od 19 marca 1940 roku przekształcony w Wohnschiff (tj. statek mieszkalny), ostatecznie mieścił się tam obóz karny gdzie zsyłani byli ludzie pracujący w Fabryce Benzyny Syntetycznej w Policach. Status ten utrzymywał się do jesieni 1943 roku gdy obóz na statku SS Bremerhaven został zlikwidowany. Jako powód uważa się zbyt dużą śmiertelność wśród więźniów oraz straty jakie poniosło Kriegsmarine co wiąże się z zapotrzebowaniem na nowe statki.
. 29 października 1944 roku SS Bremerhaven wraz z konwojem i eskortującymi go statkami wypłynął z Windawy do Gdyni mając na pokładzie 3270 osób (1515 rannych i 156 zdrowych żołnierzy, 200 esesmanów, 511 członków Organizacji Todta oraz 680 cywilów). 
30 października 1944 roku o godzinie 9:32 konwój zostaje zaatakowany przez pięć radzieckich samolotów szturmowych Ił. Mimo obrony SS Bremerhaven zostaje trafiony dwiema bombami w luk rufowej ładowni, po czym staje w ogniu. Mimo prób gaszenia nie daje się opanować pożaru. 
Z płonącego pokładu SS Bremerhaven uratowanych zostaje około 2795 osób które dopływają do miejsca docelowego na statkach pomocniczych. 31 października o godzinie 7:30 w odległości 30 mil od Helu statek przechyla się na burtę i tonie z około 470 osobami na pokładzie z których większość zginęła w wywołanym wybuchami bomb pożarze.

piątek, 30 października 2015

ks. Stanisław Mysakowski

30.X.1942 w Hartheim k. Linzu został zamordowany polski duchowny katolicki, społecznik, duszpasterz i opiekun młodzieży ks. Stanisław Mysakowski

Stanisław Mysakowski urodził się 14 września 1896 r. w osadzie Wojsławice koło Chełma. 13 czerwca 1914 r. wstąpił do lubelskiego seminarium duchownego. W maju 1920 r. przyjął święcenia kapłańskie. 24 czerwca 1925 r. jako młody kapłan rozpoczął w Lublinie pełne poświęcenia życie duszpasterskie i naukowe.

17.XI.1939 r. Gestapo aresztowało biskupa ordynariusza Mariana Fulmana i sufragana bpa Władysława Gorala (1898, Stoczek – 1945, Sachsenhausen), wraz z kanclerzem kurii, ks. Zdzisławem Ochalskim (św. 1925, zm. Dachau) i innymi duchownymi, w ramach niemieckiej akcji eliminacji polskiej inteligencji pod nazwą Sonderaktion Lublin (w ramach tej akcji w czasie całej wojny wymordowano ok. 2000 intelektualistów z Lublina). Podobny los spotkał trzech profesorów z seminarium duchownego oraz dwóch wikariuszy z katedry.

Wikariusz Stanisław początkowo uniknął aresztowania, ale Gestapo go poszukiwało – jego aktywność nie umknęła uwadze okupanta. W obawie przed aresztowaniem starego ojca sam zatem zgłosił się do więzienia na Zamku. 27.XI.1939 r. stanął przed niemieckim sądem. Skazano go na śmierć. Później wyrok zamieniono na dożywotnie więzienie. Stanisława niebawem przewieziono do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL (niem. Konzentrationslager) Sachsenhausen (3.VII.1939 r.).
Ostatnim etapem jego życia stał się jednak obóz KL Dachau, do którego przewieziono go rok później, 14.XII.1940 r., i zarejestrowano jako numer 22591. Włączono go do grupy 1780 kapłanów i braci zakonnych przetrzymywanych w obozie, z których 868 poniosło śmierć.

14.X.1942 r., wyczerpany ustawiczną pracą i nieustannym głodem, został włączony do „transportu inwalidów”, jak eufemistycznie nazwali go Niemcy. Wywieziono go (jak wynika z akt Instytutu Pamięci Narodowej) prawdopodobnie do Hartheim k. Linzu i tam 30.x.1942 r. zamordowano w komorze gazowej (albo zagazowano w ciężarówce).Według innej wersji Stanisława zamordowano 30.X.1942 r. w komorze gazowej w KL Dachau.

źródło:www.swietyjozef.kalisz.pl

wtorek, 27 października 2015

Aresztowanie Stefana Starzyńskiego

27 października 1939 roku w warszawskim Ratuszu gestapo aresztowało prezydenta stolicy Stefana Starzyńskiego. 

Osadzono go początkowo w więzieniu przy ulicy Daniłowiczowskiej w Warszawie, a następnie przewieziono do więzienia na Pawiaku. W więzieniu przy ul. Dzielnej prezydent Stefan Starzyński przebywał do 22 lub 23 grudnia 1939 roku, kiedy to wywieziono go w nieznanym kierunku. 

Prowadzący śledztwo w sprawie okoliczności śmierci, pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej zakończył dochodzenie w dniu 8 września 2014 roku. Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania oświadczył, że śmierć Stefana Starzyńskiego nastąpiła w wyniku rozstrzelania przez Gestapo, pomiędzy 21 a 23 grudnia 1939 roku w Warszawie lub jej okolicach. Sprawcami zabójstwa mieli być: oberscharführer Hermann Schimmann, hauptscharführer Weber i unterscharführer Perlbach 

Nie zdołano natomiast w sposób jednoznaczny ustalić funkcjonariuszy niemieckiego państwa okupacyjnego, którzy wydali rozkaz zabójstwa Stefana Starzyńskiego.

czwartek, 22 października 2015

            22 października 1945 UPA dokonało pierwszego napadu na miejscowość Bircza (30km od Przemyśla) zamieszkana przez polską ludność. Ukraińcy dążyli do zlikwidowania mieszczącego się w nim garnizonu oraz zniszczenia miasteczka. 
               Zapoczątkował go 30-sto osobowy oddział przebrany w polskie mundury. Wezwany przez straże do podania hasła otworzył ogień. Jednocześnie ze wszystkich stron uderzyło 600-700 uzbrojonych ludzi. Trzon sił stanowiły sotnie "Rena", "Jara", i "Suchego" oraz kilka okolicznych SKW. W Birczy stacjonowały wówczas dowództwo 28pp i 3 batalion tego pułku. Ponadto na nocny odpoczynek przybyła kompania zwiadu dywizyjnego oraz przebywała grupa zdemobilizowanych żołnierzy oczekujących na wyjazd z czego część już nie miała broni. Jednej z grup udało się wedrzeć do miasteczka podpalając kilka zabudowań oraz zabijając cywili. Bitwa trwała 4 godziny. Ostatecznie banderowcy zostali wyparci pozostawiając 5 zabitych i 16 rannych. Straty LWP to 9 poległych + 5 rannych, ponadto 11 osób cywilnych zostało zabitych. Jednocześnie z tym atakiem inna grupa Ukraińców w sile 300-400 dokonała napadu na oddaloną o 10km Kuźminę. Atak został odparty ale zginęło 10 żołnierzy a 23 zostało rannych.
Bircza

środa, 21 października 2015

Zbrodnia w Nemmersdorf



21 października 1944 miała miejsce Zbrodnia w Nemmersdorf lub masakra w Nemmersdorf – rzeź cywilnej ludności niemieckiej we wsi Nemmersdorf (obecnie Majakowskoje) w Prusach Wschodnich dokonana przez żołnierzy Armii Czerwonej. Dokładna liczba ofiar jest przedmiotem sporów – według nowszych badań podawana dawniej liczba 65-73 ofiar jest zawyżona. Wydarzenia z Nemmersdorf stały się symbolem zbrodni wojennych popełnionych przez Armię Czerwoną na niemieckiej ludności cywilnej Prus Wschodnich.

21 października 1944 oddziały 11 Gwardyjskiej Armii 3 Frontu Białoruskiego (25 Gwardyjska Brygada Pancerna)[ZSRR podczas pierwszego ataku na Prusy Wschodnie zajęły wieś Nemmersdorf. Na miejscu zastały wielu mieszkańców, w tym przede wszystkim kobiety i dzieci, które nie zdążyły się ewakuować. Po dwóch dniach oddziały niemieckie wyparły Rosjan na wschód, a w miejscowości odkryły ciała kilkudziesięciu ofiar zamordowanych z wyjątkowym okrucieństwem. Żołnierze niemieccy przenieśli ciała na pobliski cmentarz, gdzie czekały one na obdukcję międzynarodowej komisji. Po ich zbadaniu stwierdzono, że czerwonoarmiści okrutnie zgwałcili, torturowali i zabili ponad 70 kobiet i dzieci. Najmłodsza z ofiar miała 8 lat, a najstarsza 84

Zgodnie z ustaleniami niemieckiego publicysty Bernharda Fischa Armia Czerwona bezsprzecznie popełniła w Nemmersdorfie zbrodnię, jednak zarówno liczba ofiar, jak i rodzaj popełnionych czynów zostały celowo wyolbrzymione przez propagandę nazistowską po to, aby wzmocnić chęć oporu zmęczonego już wojną społeczeństwa niemieckiego


UWAGA: DRASTYCZNE ZDJĘCIA!!! OSOBĄ WRAŻLIWYM ODRADZAM PRZEGLĄDANIE




wtorek, 20 października 2015

Pierwsza publiczna egzekucja w Krakowie

20 października 1943 roku dokonano przy ul. Mazowieckiej 32 w Krakowie publicznej egzekucji 20 zakładników z więzienia Montelupich, będącej odwetem niemieckim za zamach na funkcjonariusza Arbeitsamtu (Urzędu Pracy) Reichsdeutschera Jakuba Wierzchosławskiego. Zwłoki zamordowanych wywieziono w nieznanym kierunku. Z pośród rozstrzelanych tożsamość 18 osób pozostanie tajemnicą, rozpoznano jedynie Tomasza Fornalę oraz Włodzimierza Marszalika. Przyczynę egzekucji i nazwiska pomordowanych zakomunikowały uliczne głośniki.
Na miejscu egzekucji po 1945 roku ustawiono granitowy głaz z tablicą

Operacja Tannenberg w Wielkopolsce

W Wielkopolsce w dniach 20–23 października 1939 odbyły się pierwsze masowe, publiczne egzekucje dokonane w ramach Operacji Tannenberg (niem. Unternehmen Tannenberg). Miejscem eksterminacji były: Śrem, Książ, Kórnik, Mosina, Środa, Kostrzyn, Gostyń, Poniec, Krobia, Kościan, Śmigiel, Leszno, Osieczna, oraz Włoszakowice i łącznie pochłonęły dwieście siedemdziesiąt pięć ofiar.
 Mord miał charakter ludobójstwa i dotyczył uznanych przez Niemców za „szczególnie niebezpiecznych dla III Rzeszy Polaków” (niem. Sonderfahndungsbuch Polen). Ofiary znalazły się na spisach proskrypcyjnych ze względu na działalność publiczną i patriotyczną, sporządzonych przez specjalną komórkę wywiadu SS współpracującą z lokalnymi mniejszościami niemieckimi. W spisach znajdowali się: duchowni, politycy, pedagodzy, ludzie kultury, nauki i sztuki, przedsiębiorcy, powstańcy wielkopolscy i śląscy, działacze plebiscytowi na Warmii i Mazurach i na Górnym Śląsku, członkowie Związku Polaków w Niemczech, Partii Narodowo-Demokratycznej, Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół i Polskiego Związku Zachodniego uznani za „warstwę kierowniczą”. Egzekucje poprzedzały posiedzenia sądu doraźnego, a kończyło dobijanie rannych po oględzinach lekarskich i pochówek w zbiorowych nieoznaczonych mogiłach.
Egzekucja Polaków przez Einsatzkommando 11 pod dowództwem
 Heinza Graefe w Kórniku 20 października 1939.
Egzekucja dokonana przez Einsatzkommando pod
murem więzienia w Lesznie
Egzekucja dwóch polskich zakładników na rynku w Konine
Pogrzeb ofiar egzekucji w Kościanie
Pogrzeb rozstrzelanych po wojnie
Bezpośrednimi sprawcami zbrodni byli członkowie sądu doraźnego policji bezpieczeństwa przy (niem.) 14 Einsatzkommando der Sicherheitspolizei w Poznaniu:
Gerhard Flesch – dowódca 14 komanda,przewodniczący sądu doraźnego
Wilhelm Holz – ławnik
Hans Stapfer – policjant z posterunku w Rawiczu
oraz przedstawiciele ludności cywilnej: Dr. Wolfgang Karl Werner Bickerich, pastor kościoła ewangelickiego św. Jana w Lesznie – twórca przedwojennych kartotek, zawierających informacje o miejscowych Polakach dotyczące ich działalności politycznej i społecznej Artur Krämer – przywódca Jungdeutsche Partei (niem.), Selbstschutzu (niem.) i kolejno Oddziału Allg. SS (niem.) w Lesznie Heinz Hoffman – przywódca mniejszości niemieckiej (JdP) (niem.), komisarz obwodowy we Włoszakowicach Johann Uterschütz – burmistrz Osiecznej Gustaw Pietsch – rzeźnik z Osiecznej Horst von Leesen – właściciel majątku Drzeczkowo k. Osiecznej Do grona pomocników w zbrodni należą także: komisaryczny burmistrz Leszna, Dr. Martin Schneider oraz landrat powiatu leszczyńskiego Dr. von Baumbach. Z zakresu pełnionej przez nich władzy wynika, że są oni odpowiedzialni za organizacyjne przygotowanie posiedzenia sądu oraz egzekucji.

poniedziałek, 19 października 2015

Pierwsze zagazowanie Polaków w KL Warschau

W nocy z 17 na 18 października 1943 w KL Warschau zagazowano po raz pierwszy 150 Polaków, którzy zostali schwytani w łapankach oraz 20 więźniów narodowości żydowskiej pochodzących z Belgii.Fakt zagazowywania więźniów polskich i żydowskich w komorach gazowych przy ulicy Gęsiej dowodzi meldunek kierowany przez wywiad podziemia do Delegatury Rządu na Kraj. Meldunek nr 219 z dnia 3 listopada 1943, opierający się o sprawozdania 2 więźniów obozu
Tunel w okolicach dworca kolejowego Warszawa Zachodnia
w którym działały komory gazowe
Aleje Prymasa Tysiąclecia w Warszawie,w głębi widać tunele

Więcej na temat Kl Warschau można przeczytać w książce :

niedziela, 18 października 2015

Największy mord na więźniach w dziejach Pawiaka

W nocy z 17 na 18 października 1943 r. miała miejsce jedna z największych egzekucji w historii Pawiaka. Nagich więźniów wyprowadzano grupami na teren ruin getta i przez kilka godzin rozstrzeliwano ogniem z broni maszynowej. Tylko tej jednej nocy zginęło 600 osób.
Więzienie przy ulicy Dzielnej, budynek zwany Pawiakiem

Ruiny domu przy ul. Dzielnej 27.
W latach 1943-1944 zamordowano w tym miejscu tysiące więźniów Pawiaka
Świadek Ewa Królikiewicz
„(...) na polecenie Warszawskiego Dowództwa Armii Krajowej pracowałam w okresie od października 1943 r. do lipca 1944 r. w filii budowlanej inż. Piotrowskiego w Warszawie przy rogu przedwojennej ulicy Więziennej i ulicy Dzielnej, w bezpośrednim sąsiedztwie Pawiaka.Zadaniem moim, jakie dostałam od  Warszawskiego Dowództwa Armii  Krajowej, było  prowadzenie obserwacji działań niemieckich na terenie Pawiaka i obozu "Gęsiówka" i przekazywanie o nich ścisłych meldunków do dowództwa, do wiadomości którego doszło, że Niemcy zaczęli masowo rozstrzeliwać więźniów z Pawiaka. Wskazane wyżej położenie filii oraz moje w niej zatrudnienie dające prawo poruszania się przy ulicach Gęsiej, Pawiej, Nalewki, Karmelickiej i Dzielnej stwarzało dobre warunki do prowadzenia takich obserwacji. Ponadto, w tym celu wspólnie z inżynierem Piotrowskim wynaleźliśmy dwa miejsca bezpieczne i najdogodniejsze jako  punkty  obserwacyjne  (...). 
            W listopadzie 1943 r. około godz. 7.30 rano widziałam jak czterech lub pięciu SS-manów z  obozu "Gęsiówka" prowadziło ulicą Smoczą na Nowolipki  grupę  więźniów żydowskich z obozu "Gęsiówka" w ilości około 10-15 osób. Więźniowie odznaczali się od innych przechodniów, gdyż ubrani byli w pasiaki  i rzucali się  w oczy. Doprowadzeni na plac na Nowolipiu więźniowie ci przygotowywali stosy z drzewa z rozbiórki ze zburzonych domów. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęto na plac zwozić ciężarową budą więźniów z Pawiaka. Budą tą dowożono każdorazowo po 50-60 więźniów, mężczyzn. Na placu poza SS-manami z obozu "Gęsiówka" znajdowali się już SS-mani, którzy przybyli na egzekucję z zewnątrz. Każdy dowieziony transport 50-60 więźniów ustawiano szeregiem i funkcjonariusze SS-mani i razem z nimi SS-mani z obozu
"Gęsiówka" rozstrzeliwali tych więźniów z karabinów maszynowych. Tego dnia buda ciężarowa obróciła około 10 razy i kolejno więźniów z każdego transportu w powyższy sposób rozstrzelano. W sumie rozstrzelano wtedy od 500-600 Polaków z Pawiaka.
Po rozstrzelaniu całego transportu więźniów z Pawiaka SS-mani, którzy przybyli na egzekucję z zewnątrz, rozjechali się. Na miejscu egzekucji pozostali tylko SS-mani z obozu "Gęsiówka", na rozkaz których więźniowie Żydzi z obozu "Gęsiówka" polali te stosy trupów benzyną i podpalili je. W czasie palenia się stosów zwłok widziałam, jak  SS-mani z obozu "Gęsiówka" zastrzelili na końcu więźniów Żydów z obozu "Gęsiówka", których doprowadzili do układania stosów.
Więźniowie ci próbowali uciekać do gruzów i kryć się. Wyłapywano ich krzyczących i bezbronnych i zastrzelono. Zwłoki zastrzelonych więźniów z obozu "Gęsiówka" SS-mani z obozu "Gęsiówka" sami osobiście już powrzucali na palące się stosy, po czym powrócili bez więźniów przez ulicę Smoczą do obozu "Gęsiówka".
W taki sam sposób, jak przeprowadzono wyżej przedstawioną egzekucję w listopadzie 1943 r., rozstrzelano i spalono na Nowolipiu następnie:
-   grupę więźniów w grudniu 1943 r. w ilości około 600 osób,
-   kilka grup więźniów w styczniu i lutym 1944 r. w ilości po około 800 osób,
  - w końcu lutego lub na początku marca 1944 r. największą ilość 1200 osób, w   kilku egzekucjach.        Podane grupy
-   więźniów pochodziły z Pawiaka. Również tych więźniów rozstrzelali funkcjonariusze SS z miasta wspólnie z SS-manami z obozu "Gęsiówka"(...).
Czterokrotnie widziałam sama, że przy wywożeniu na egzekucję więźniów z Pawiaka uczestniczył osobiście Hahn.
Ludwig Hahn (zdjęcie wykonane w latach 30.)
Przyjeżdżał on 2 czarnymi wozami z kilkoma funkcjonariuszami Gestapo. Pamiętam, że Hahn był średniego wzrostu, krępy i chodził w czarnym skórzanym płaszczu.
Osobisty udział Hahna w transportach na egzekucje potwierdzał gestapowiec Szulc z Pawiaka, który po pijanemu wygadywał, że "jutro będzie lepsza zabawa, bo przyjedzie sam Hahn".
Na placu na Nowolipiu rozstrzeliwani byli również więźniowie z Al.Szucha w Warszawie. Tych więźniów przywożono na Nowolipie samochodami osobowymi, po kilka osób jednorazowo. Wśród takich  więźniów były  również  kobiety. W  okresie  od  stycznia  do  czerwca  1944  r.  dowieziono i stracono takich małych transportów ponad 20. Więźniowie z Al. Szucha konwojowani byli przez funkcjonariuszy Gestapo z al.Szucha i przez nich na Nowolipiu osobiście rozstrzeliwani strzałami z ręcznej broni krótkiej w tył głowy (...)."

16 października 1946 roku, w Norymberdze stracono zbrodniarzy niemieckich

        16 października 1946 roku, w Norymberdze stracono dziesięciu z jedenastu nazistowskich zbrodniarzy wojennych. Egzekucji dokonano na podstawie wyroku z 1 października 1946 roku wydanego przez sędziów Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze 
Wówczas skazali oni na karę śmierci przez powieszenie: Hansa Franka, Wilhelma Fricka, Hermanna Göringa, Alfreda Jodla, Ernsta Kalternbrunnera, Wilhelma Keitla, Joachima von Ribbentropa, Alfreda Rosenberga, Fritza Sauckela, Arthura Seyss-Inquarta i Juliusa Streichera. 
Wyroki dożywotniego pozbawienia wolności otrzymali: Walther Funk, Rudolf Hess i Erich Raeder. Na 20 lat więzienia skazani zostali Baldur von Schirach i Albert Speer. Na 15 lat skazano - Konstantina von Neuratha. Na 10 lat - Karla Dönitza.
 Uniewinnieni zostali: Franz von Papen, Hans Fritzsche i Hjalmar Schacht. Nie byli sądzeni Gustav Krupp - ze względów zdrowotnych, oraz Robert Ley, który powiesił się 25 października 1945 roku w celi więziennej. In absentia został skazany na śmierć Martin Bormann.
 Egzekucji uniknęli trzej główni animatorzy nazizmu: Adolf Hitler, Heinrich Himmler i Joseph Goebbels, którzy popełnili samobójstwo na długo przez rozpoczęciem procesu norymberskiego. Pierwszy na szubienicę wszedł i został stracony Ribbentrop - o godzinie 1:04, ostatni zaś Seyss-Inquart - o 2:45. Kilka godzin przed rozpoczęciem egzekucji, 15 października 1946 o godzinie 22:45, Hermann Göring popełnił samobójstwo, zażywając truciznę, którą dostarczyła mu do celi nieznana do dziś z imienia i nazwiska osoba. Skazani na karę wieloletniego więzienia zbrodniarze odbywali karę w berlińskim więzieniu Spandau, gdzie do 1966 roku prawie wszyscy zostali zwolnieni. Najdłużej odbywającym karę i ostatnim więźniem Spandau był Rudolf Hess
• Wilhelm Keitel - feldmarszałek Rzeszy, szef Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu.

• Joachim von Ribbentrop - minister spraw zagranicznych.

• Arthur Seyss-Inquart - komisarz Rzeszy w Holandii.


• Wilhelm Frick - generał SS i SA, protektor Czech i Moraw.
• Hans Frank - generalny gubernator w okupowanej Polsce.
 Julius Streicher - wydawca "Der Stuermer", współorganizator eksterminacji Żydów.
• Alfred Rosenberg - ideolog partyjny NSDAP, minister Rzeszy ds. Terenów Wschodnich.
• Ernst Kaltenbrunner - szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy.
• Fritz Sauckel - generał SS i SA, organizator pracy przymusowej.
• Alfred Jodl - szef sztabu w Naczelnym Dowództwie Wehrmachtu.

czwartek, 15 października 2015

Mord w lesie bratiańskim


Dla upamiętnienia ofiar mordu w lesie bratiańskim miejscowa
 społeczność w 1948 r. ufundowała pomnik, który
postawiono na miejscu egzekucji.
15 października 1939 roku w lesie w lesie koło wsi Bratiana Niemcy dokonali masowego mordu na 150 przedstawicielach polskiej elity intelektualnej i politycznej z ziemi lubawskiej. Zbiorową egzekucję przeprowadził odział Selbstschutzu.                 Selbstschutzmani na miejsce egzekucji wybrali las położony kilometr na północny wschód od wsi, przy szosie wiodącej w kierunku Ostródy. 15 października 1939 r. przywieziono w to miejsce około 150 Polaków, więzionych wcześniej w aresztach Selbstschutzu w Nowym Mieście Lubawskim, których rozstrzelano i pochowano w czterech zbiorowych mogiłach. Wśród zamordowanych były dwie kobiety.                 Również w następnych tygodniach w lesie bratiańskim chowano ofiary dokonywanych przez Selbstschutz egzekucji. W końcu października 1939 r. zamordowano tam między innymi Leokadię i Konstantego Antkiewiczów z Bratiana, których wcześniej bojówkarze Selbstschutzu aresztowali i torturowali w odwecie za ostentacyjne manifestowanie polskości. W listopadzie zginął tam z kolei Mieczysław Borek (dyrektor Banku Ludowego w Nowym Mieście). 
W centrum Bratiana postawiono o z kolei granitowy głaz
z tablicą z białego marmuru, na której widnieje napis:
„Myślą, słowem i czynem czcimy pamięć poległych
w walce z faszyzmem w latach 1939–1945. Społeczeństwo Bratiana”.

           Publiczną egzekucję przeprowadzono ponadto na terenie miasta. W odwecie za pożar budynków gospodarczych w Gryźlinach oddział Selbstschutzu rozstrzelał 7 grudnia 1939 r. piętnastu Polaków. Zamordowano wówczas m.in. kilku rzemieślników z Nowego Miasta Lubawskiego, rolników z Mikołajek i Gryźlin oraz księdza aresztowanego na terenie powiatu rypińskiego i przywiezionego na miejsce egzekucji z klasztoru karmelitów w Oborach. 
           W drugiej połowie 1944 r. Niemcy przystąpili do zacierania śladów zbrodni. 7 lipca 1944 r. sprowadzili na miejsce egzekucji grupę więźniów z Grudziądza, których jeszcze tego samego dnia zmuszono do odkopania i spalenia zwłok ofiar.

środa, 14 października 2015

14 października 1942 założona została Ukraińska Powstańcza Armia (UPA)

Ukraińska niepodległościowa formacja zbrojna powstała w wyniku połączenia oddziałów partyzanckich działających na Polesiu i Wołyniu, oddziałów Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN-Banderowcy) i innych. Dowództwo jednostki sprawował R. Szuchewycz (pseudonim Taras Czuprynka). 
 UPA stanowiła zbrojne ramię radykalnego skrzydła OUN, od lipca 1944 podporządkowana Ukraińskiej Głównej Radzie Wyzwoleńczej. Wysuwała program walki o samodzielną, niepodległą Ukrainę. 1943–1944 liczyła 40 tys. osób. Oddziały organizacji prowadziły walkę z Rosjanami, Czechami, Polakami z terenów polsko-ukraińskiego pogranicza etnicznego, a także sporadycznie z niemieckimi formacjami wojskowymi. Jej ofiarą padło ok. 100 tys. Polaków, a dalsze 300 tys. musiało uciekać przed prześladowaniami.
 UPA została rozbita na ziemiach polskich w wyniku operacji "Wisła" (1947), 140 tys. Ukraińców z terenów Bieszczadów przesiedlono, a pozostałe na tych terenach sotnie ukraińskie zostały zneutralizowane przez żołnierzy WP, funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. 1950 R. Szuchewycz został zastrzelony pod Lwowem przez NKWD. Pojedyncze oddziały UPA utrzymywały się jeszcze do 1953, a nawet do 1956.

wtorek, 13 października 2015

Dekret o tworzeniu Gett w Generalnym Gubernatorstwie

13 października1940 roku na mocy decyzji gubernatora generalnego Hansa Franka (zdjęcie ) rozpoczęto tworzenie na całym terytorium Generalnego Gubernatorstwa gett żydowskich. Pierwsze aresztowania miały miejsce jeszcze tego samego dnia. Ogólną liczbę takich miejsc odosobnia stworzonych na całym podległym Frankowi terenie szacuje się na 400. 16 listopada 1940 roku powstało getto warszawskie. Największe, liczące od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy osób, znajdowały się ponadto w Łodzi, Krakowie, Częstochowie, Białymstoku, Lublinie, Tarnowie, Radomiu, Rzeszowie, Przemyślu, Kielcach, Nowym Sączu oraz Tomaszowie Mazowieckim. 

źródło:Historia Polski dzień po dniu

czwartek, 8 października 2015

Romeo i Julia z Auschwitz


Plac apelowy obozu Auschwitz, 15 września 1944 roku.
Więźniowie stali na placu już od kilku godzin. Kilkunastu najsłabszych osunęło się na ziemię. Kapo bezskutecznie próbowali postawić ich na nogi nie szczędząc kopniaków. Pozostałych kilkuset więźniów stało patrząc na sznur zwisający z szubienicy i stojący pod nim taboret. Wiedzieli, co będzie dalej. Widzieli to już dziesiątki razy. 
Od strony budynku komendantury obozu nadeszło kilku ludzi. Na przedzie szło dwóch esesmanów. Kilka kroków za nimi kroczył młody, najwyżej dwudziestoletni mężczyzna w pasiaku ze związanymi z tyłu rękoma. Obok niego, również ubrany w pasiak szedł lagerkapo – dwumetrowy chłop z twarzą kryminalisty. Co chwila uderzał więźnia pałką w plecy. Ten jakby nie odczuwał ciosów. Nie zwalniając kroku zbliżył się do szubienicy i wszedł na taboret.
- Achtung! – wrzasnął jeden z esesmanów.
Zapanowała kompletna cisza.
Drugi z esesmanów zaczął czytać wyrok po niemiecku. Czytał powoli, nie spieszył się. Chłopak stojący na taborecie zerknął na pętlę, która dotykała jego policzka. Nagle odchylił się, wsadził w nią głowę i zeskoczył ze stołka. Lagerkapo krzyknął, podbiegł do szubienicy, podtrzymał skazańca, zdjął pętlę i siłą ustawił go z powrotem na taborecie. Trzymał go mocno, aż esesman nie skończył czytać. Wtedy sam założył mu pętlę na szyję i zacisnął. Odsunął się o krok i spojrzał na drugiego z esesmanów czekając na znak. Nagle skazaniec krzyknął na cały głos:
- Niech żyje Polsk… – nie dokończył, gdyż kopniak lagerkapo wytrącił mu taboret spod stóp. Rozległ się trzask pękających kręgów i ciało zawisło bezwładnie, okręcając się powoli na powrozie.
Więźniowie patrzyli na egzekucję w milczeniu. Nagle ktoś z tylnego szeregu krzyknął:
- Czapki zdjąć!
Wszyscy więźniowie jak na komendę zdjęli nakrycia głowy. Twarze esesmanów poczerwieniały z wściekłości. Ten, który czytał wyrok wrzasnął:
- Alles raus! Wegtreten!
Apel był skończony.

To jedna z najbardziej tragicznych historii z oświęcimskiego inferna. Historia miłości dwojga ludzi w obliczu nieuchronnej zagłady. Historia Romea i Julii z Auschwitz.
Edward Galiński urodził się w 1923 roku w Jarosławiu. W momencie wybuchu wojny miał 16 lat i właśnie rozpoczynał kolejny rok nauki w szkole średniej. Wiosną 1940 roku został zatrzymany podczas łapanki i trafił do więzienia w Tarnowie. Stamtąd 14 czerwca 1940 roku przewieziono go pierwszym transportem do nowootwartego obozu zagłady Auschwitz. Otrzymał numer 531. By przeżyć musiał w ekspresowym tempie przeistoczyć się z chłopca w mężczyznę. Szybko opanował obozowe reguły gry – kogo i czego unikać, a z kim się trzymać, by przeżyć. Na początku 1942 roku udało mu się dostać do ślusarni prowadzonej przez SS-Rottenfuhrera Edwarda Lubuscha.
Lubusch był niezwykłą postacią. Zgłosił się na ochotnika do załogi Auschwitz, by uniknąć wysłania na front wschodni. Namówił komendanta na otworzenie warsztatu ślusarskiego na terenie obozu i zatrudnił w nim więźniów, nie po to by ich wykorzystywać, lecz by im pomagać. W warsztacie powoli wracali do sił, a Lubusch wykradał dla nich dodatkowe porcje jedzenia. Często zatrudniał ludzi nie mających nawet pojęcia o ślusarstwie, by ich ratować. Był wielokrotnie karany przez komendanturę obozu za zbyt łagodne traktowanie więźniów.

 Edek znajdował się więc, jak na obozowe warunki, w komfortowej sytuacji – miał niemęczącą pracę, dodatkowe porcje jedzenia i na razie nie groziła mu śmierć. Pod koniec 1943 roku został przydzielony do komanda instalatorów pracującego na terenie obozu Birkenau. Tam poznał Malę Zimetbaum.
Mala urodziła się w Polsce, ale dzieciństwo i młodość spędziła w Belgii, dokąd wyemigrowali jej rodzice. We wrześniu 1942 roku została aresztowana podczas łapanki na Dworcu Centralnym w Antwerpii i przewieziona do Auschwitz. Była kilka lat starsza od Edka i podobnie jak on należała do uprzywilejowanej grupy więźniów. Ze względu na perfekcyjną znajomość pięciu języków: polskiego, niemieckiego, flamandzkiego, francuskiego i włoskiego pełniła rolę tłumaczki i gońca. Z tej racji mogła swobodnie poruszać się po całym obozie, co wykorzystywała do przemycania grypsów dla więźniów i dostarczania im lekarstw. Cieszyła się zaufaniem nie tylko więźniów  –  polubiły ją nawet niektóre nadzorczynie.
Edek i Mala zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Odtąd szukali każdej okazji, by się spotkać.
Edward Galiński

Edek wraz ze swoim przyjacielem Wiesławem Kielarem już od jakiegoś czasu planowali ucieczkę z Auschwitz. Plan był szaleńczo bezczelny – znający dobrze język niemiecki Edek przebrany za esesmana miał konwojować przyjaciela do pracy poza terenem obozu. W jednej z podoświęcimskich wsi miał na nich czekać człowiek z cywilnymi ubraniami. Esesman Lubusch dostarczył im niemiecki mundur i pistolet z trzema nabojami. Potrzebowali jeszcze tylko przepustki.
Po poznaniu Mali Edek przestał myśleć o ucieczce. Kombinował, jak by wydostać ukochaną z obozu. Zdawał sobie sprawę z tego, że jej uprzywilejowany status nie będzie trwał wiecznie i że prędzej, czy później trafi do komory gazowej. Na domiar złego wiosną 1944 roku Mala zachorowała na malarię. Jej dni były policzone.
Widząc strapienie przyjaciela Wiesław Kielar zaproponował, by Mala zajęła jego miejsce w zaplanowanej ucieczce.

Datę ucieczki ustalili na sobotę 24 czerwca 1944 roku. Około godziny 10 rano do posterunku przy bramie podszedł człowiek w mundurze SS-Rottenfuhrera w towarzystwie więźnia niosącego na ramieniu sporą porcelanową umywalkę, która całkowicie zakrywała mu twarz. Rzekomy esesman pokazał wartownikowi sfałszowaną przepustkę, wyjaśnił, że dostał polecenie zamontowania nowego zlewu w oświęcimskim mieszkaniu pewnego Niemca, po czym wraz z więźniem oddalili się spokojnym krokiem.
Kiedy zniknęli z pola widzenia wartownika Mala wyrzuciła umywalkę i zdjęła pasiak, pod którym miała sukienkę. Wyglądali teraz jak esesman ze swoją dziewczyną na spacerze.
Mala Zimetbaum

Uciekali kierując się na południe, ku granicy ze Słowacją. Szli nocami, kryjąc się za dnia w zbożu.
Według pierwotnych założeń mieli uciekać do Zakopanego, gdzie czekało na nich schronienie w domu szwagra Wiesława Kielara, postanowili jednak zmienić plan i uciekać prosto w stronę granicy. Kiedy dotarli do strefy przygranicznej, jeszcze po polskiej stronie, Mala poszła do sklepu, by wymienić swój złoty pierścionek na chleb. Ta forma zapłaty zwróciła uwagę sklepikarza, który zawiadomił miejscowy posterunek Gestapo. Mala została aresztowana w chwili, gdy wracała do czekającego na nią w ukryciu Edka. On zaś widząc co się dzieje wyszedł z kryjówki i dobrowolnie oddał się w ręce gestapowców wiedząc doskonale, że popełnia w tym momencie samobójstwo.
Obydwoje zostali przewiezieni do Bielska-Białej, skąd trafili z powrotem do Auschwitz, do okrytego ponurą sławą Bloku 11 zwanego Blokiem Śmierci. Osadzono ich w osobnych celach, jednak mimo tego robili wszystko, by się ze sobą kontaktować. Zaprzyjaźniony strażnik przenosił grypsy między celami, a podczas wieczornego apelu Edek przystawał pod oknem celi, w której przebywała Mala i nucił arię „Serenata in Messico”, której go sama nauczyła. Zupełnie jak Romeo swojej Julii.
Z tym, że zamiast pięknej włoskiej Werony był obóz zagłady Auschwitz, a zamiast balkonu domu Capulettich – cela w Bloku Śmierci.
Mimo tortur żadne z nich nie wydało ludzi, którzy pomogli im w ucieczce.
Wkrótce obydwoje zostali skazani na karę śmierci.
Edka powieszono 15 września 1944 roku na terenie obozu Auschwitz w obecności kilkuset więźniów, wśród których był jego przyjaciel Wiesiek Kielar.
Przeżył Auschwitz i po wojnie został znanym operatorem filmowym i pisarzem. Zmarł w 1990 roku.
Edek próbował odebrać sobie życie zanim esesman skończył czytać wyrok. Uniemożliwił mu to lagerkapo Jupp Windeck – niemiecki kryminalista znany z brutalności wobec więźniów. Edek odczekał, aż esesman odczyta wyrok do końca, po czym krzyknął „Niech żyje Polska!”, w momencie kiedy Jupp wytrącał mu stołek spod stóp.
Mala miała zostać powieszona tego samego dnia na terenie obozu w Brzezince. Idąc na szubienicę wyjęła ukrytą we włosach żyletkę i przecięła sobie żyły na łokciach. Doskoczył do niej Rapportfuhrer Taube, którego spoliczkowała zakrwawionymi dłońmi. Natychmiast podbiegło kilku kapo, którzy powalili ją na ziemię i zaczęli kopać do nieprzytomności.
Kierowniczka obozu Birkenau Maria Mandl zwana „Bestią” wydała rozkaz, by spalić Malę żywcem w piecu krematoryjnym. Najpierw jednak należało zatamować upływ krwi. Pielęgniarki ze szpitala w Brzezince bandażowały jej rany najwolniej jak się dało, mając nadzieję, że wykrwawi się zanim żywa trawi do rozpalonego pieca.
Po opatrzeniu ran żywa jeszcze Mala została przewieziona na taczce do krematorium. Powojenne zeznania ocalałych dotyczące jej śmierci różnią się między sobą.
Jedni twierdzą, że zmarła na taczce w drodze do krematorium. Inni, że jeden z esesmanów zlitował się nad nią i dobił strzałem z pistoletu w głowę. Jeszcze inni utrzymują, że Mala została spalona żywcem w krematoryjnym piecu.
Pewne jest tylko jedno – Edward Galiński i Mala Zimetbaum zginęli tego samego dnia w odstępie kilku godzin. Jak szekspirowscy Romeo i Julia.

Zródło: Zapiski z Granitowego Miasta

Maria Mandel

8 października 1942 roku funkcję kierowniczki obozu kobiecego w Birkenau objęła, po odwołaniu z tego stanowiska Johanny Langefeld, Maria Mandel. Była jedną z najbardziej sadystycznych esesmanek w historii Birkenau. Zyskała przydomek ,,Bestia''. Osobiście dokonywała selekcji kobiet i dzieci do komór gazowych. Z jej osobistego polecenia w Birkenau topiono i palono żywcem w piecach noworodki i kilkumiesięczne dzieci. Dla dodatkowego udręczenia więźniarek Maria Mandel w zimie 1943 r. zorganizowała apel generalny, trwający od 5 rano do późnych godzin wieczornych, na którym kazała więźniarkom rozbierać się do naga. Gdy dostrzegła, że któraś z więźniarek ma na sobie inne odzienie poza pasiakami zarządzała bicie, a pozostałe więźniarki musiały w tym czasie nago pozostawać na mrozie. Zbrodniczą praktykę pełniła w Birkenau do listopada 1944 roku. W 1947 roku została skazana w Procesie krakowskim załogi SS na karę śmierci i powieszona.

środa, 7 października 2015

7 października - rocznica buntu Sonderkommando w Auschwitz-Birkenau

7 października 1944 roku rano obozowy ruch oporu zawiadomił buntowników, że SS zamierza zgładzić 300 członków Sonderkommanda. Żydzi postanowili walczyć. Organizatorami buntu byli polscy Żydzi: Jankiel Handelsman, Josef Deresiński, Załmen Gradowski, Josef Darębus. Sygnałem do walki miało być podpalenie krematorium.

Więźniowie planowali, że zaatakują wartowników SS, którzy każdego dnia o godzinie 18.00 przechodzili w pobliżu bramy idąc do wieżyczek, zabiją ich i zdobędą broń. To miał być sygnał do walki.
 Jak wspominał jeden z członków Sonderkommanda, zmarły w 2012 roku Shlomo Venezia, najważniejsza część buntu miała się rozegrać w krematorium II. Więźniowie planowali, że zaatakują wartowników SS, którzy każdego dnia o godzinie 18.00 przechodzili w pobliżu bramy idąc do wieżyczek, zabiją ich i zdobędą broń. To miał być sygnał do walki.

O godzinie 13.25 SS-mani przyszli jednak, by zabrać więźniów z krematorium IV. Zostali zaatakowani. Więźniowie byli uzbrojeni w kamienie, młotki i siekiery. Podpalili krematorium. Akcję podjęli także osadzeni w krematorium II. Zgładzili między innymi kapo. „Ocaleni opowiedzieli nam, co zrobili z Karlem, niemieckim kapo, tym pospolitym kryminalistą, który najprawdopodobniej doniósł o planowanym buncie. Ogłuszyli go i tak jak stał, w ubraniu wrzucili do pieca” – relacjonował Venezia. Następnie przecięli druty obozowe i zaczęli uciekać w stronę wsi Rajsko. Tam zabarykadowali się w stodole. Niemcy obrzucili ją granatami wzniecając pożar. Wielu Żydów zabili seriami z karabinów maszynowych.

W walce zginęło około 250 więźniów, wśród nich organizatorzy buntu. Około 200 ocalałych i zatrzymanych rozstrzelano wkrótce potem. Liczba osób w Sonderkommando zmniejszyła się po buncie z 663 do 212. Pozostałych przy życiu Niemcy umieścili w krematorium III.
Po stłumieniu buntu Niemcy wszczęli dochodzenie, skąd więźniowie mieli proch. Ustalili, że dostarczały go cztery żydowskie dziewczęta zatrudnione w fabryce. Roza Robota, Ala Gertner, Regina Safirsztain i Estera Wajcblum zostały powieszone w styczniu 1945 roku, na 21 dni przed wyzwoleniem obozu.